czwartek, 10 stycznia 2013

Rachunek sumienia cz.2




W odróżnieniu od ostatniego wpisu dotyczącego konfliktów ja-świat, dziś chciałabym skupić się raczej na płaszczyźnie my-świat. Definicją pojęcia MY jest zbiór jednostek niezmiernie do mnie podobnych, z którymi utożsamiam się oraz żyję w ścisłej symbiozie. Postawą mojej egzystencji bowiem, jest bogata interakcja z osobami dla mnie ważnymi, co umożliwia mi oddychanie pośród gęstego brudu zwanego rzeczywistością. Muszę tu wyjaśnić, że absolutnie nie deprecjonuje innych osób, aczkolwiek staram się nie przywiązywać się oraz nie tworzyć ścisłej więzi, zwłaszcza gdy ta okaże się jednak rozerwalna.



Trudno nie zgodzić się z faktem, że nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. I tak, konflikt między nauczycielem a uczniami niesamowicie integruje i zrzesza klasę, pozwalając na wygrzebanie,  z pośród wszelkich uprzedzeń, solidarności oraz poczucia jedności. Dodatkowo sytuacja taka zmusza do niezwykłego zaangażowania i akumulacji energii. W grupach niezmiernie często uwikłanych w konflikt, można bardzo łatwo zaobserwować niską tolerancję na jakikolwiek bodziec zewnętrzny, przez co są one tłumione. Ważnym elementem konfliktu grupy z resztą świata, jest tworzenie koalicji. Niezgodność interesów z jednymi, prowadzi do utworzenia więzi z drugimi, przez co obecna jest ciągła rotacja, tworzenie się więzi między innymi oraz styczność z różnorodnymi jednostkami. 
Powszechnie wiadomo, że wchodząc w konflikt z jednostką, instynktownie poszukujemy osoby która nas poprze, nie tylko oficjalnie, rozgłaszając światu swoje stanowisko przez co włączając się do walki, ale pośrednio, poprzez wyrażenie swojego zdania, dodanie otuchy, pokrzepienie. Tym bardziej, samo uczestniczenie w konflikcie, ramię w ramię, z osobą znajdującą się w identycznej sytuacji jest dla nas samych bardziej efektywne, gdyż nie boimy się ostentacyjnie wyrażać swojego zdania ani budzić kontrowersji, gdyż i odpowiedzialność jest przecież zbiorowa. Podsumowując, używając sloganu wypisywanego na murach, w kupie siła, kupy nikt nie ruszy.


Sam konflikt społeczny ugruntowany jest w socjologii dzięki tzw. teorii konfliktu ukształtowanej przez D. C. Arona. Teoria ta wskazuje, że społeczeństwo jest zróżnicowane według zasady podporządkowania jednych grup społecznych innym grupom. Interesy poszczególnych grup są z natury sprzeczne, jedne grupy dążą do utrzymania i utrwalenia istniejącego przypisania a inne do zmiany tej sytuacji. Według tej teorii,której przedstawicielem btw., obok Marska czy Simmela, jest Coser, konflikt może prowadzić do zmiany całego systemu społecznego, jeśli grupa uzyska odpowiednie poparcie. Konflikt, wreszcie, prowadzi do zmian, dynamizmu oraz do utrzymania świata w równowadze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.