W ostatnich dniach moją
całkowitą uwagę pochłonęły algorytmy matematyczne, prawa ekonomiczne oraz
schematy postępowań karnych. To pora godzenia ze sobą całkowicie odmiennych,
nie dwóch ale niezliczonych biegunów, bez priorytetów, gdyż każdy jest równie
istotny. Jednym słowem, które nie przymierzając powoduje truchlenie serca,
drżenie rąk, ugięcie nóg i zawroty głowy- sesja. Tak to już, nadchodzi, czuję
jej oddech na karku. Moje postanowienia nauki od grudnia, oczywiście spełzły na
niczym, a bardziej produktywnie odliczam sekundy do egzaminów, niźli przyswajam
wiedzę. Innymi słowy czarna rozpacz, dno sięgające głębokości rowu
Mariańskiego, katastrofa.
W takiej chwili, większość studentów, gdzieś pomiędzy
tym wszystkim także i ja, zadaje sobie pytanie, po co to wszystko? Po co w
ogóle studia, nie lepiej po prostu nic nie robić, zadowolić się mizerną pracą
oraz brakiem satysfakcji i perspektyw na lepsze życie?
Prawie natychmiast zadaję
sobie jednak sprawę z absurdu tych domniemywań. Wykształcenie przecież jest
czynnikiem zapewniającym przyszłość, czyli pracę, całokształt czynników składających
się na osobowość a także, przede wszystkim, pozycję społeczną.
Każdy członek społeczeństwa
dąży do zajęcia odpowiedniego miejsca, bycia przypisanym, zaklasyfikowanym do pewnej
struktury, gdyż to właśnie społeczeństwo jako organizm przypisuje role oraz
obowiązki związane z przynależnością do danej warstwy. Bodźcem motywującym do
intensyfikacji chęci bycia utożsamianym z pozycją, jest dyspozycja nagrodami za
wykonywanie obowiązków, oraz ich
przyznawanie ze względu na wkład pracy. Motywacją tą, jest właśnie korzyść dzięki uzyskiwaniu
nagród w formie przywilejów, praw ze względu na zajmowaną pozycję lub związane
z nią obowiązki. Łatwo zatem dojść do wniosku, iż to właśnie korzyść jest
podstawą uwarstwienia w dzisiejszym świecie, a nierówność społeczna to nic
innego niż schemat przydzielania najbardziej odpowiedzialnych stanowisk do osób
uznanych za odpowiednie. Istotnie, najwyższą rangę mają pozycje, najważniejsze
w społeczeństwie oraz te wymagające największego wkładu, talentu, zdolności czy
przygotowania. Widoczny jest także fakt, iż sposób obejmowania pozycji
które nie wymagają talentu czy wkładu, jest prosty, zazwyczaj przypadkowy a niedostatek
osób, ze względu na trudne kształcenie czy obowiązki, powoduje przymusowy
wzrost atrakcyjności. Zatem aby wytrzymać konkurencję oraz przyciągnąć
wykwalifikowane osoby, posada musi zapewniać wysoki prestiż oraz wynagrodzenie.
Tym samym, pracodawcy zdają sobie sprawę z tego, że nie trzeba nagradzać proporcjonalnie
do wzniosłości stanowiska, jedynie tak, by zapewnić kompetentną obsadę,
uważając jednak na to, by pozycja wymagająca mniejszego wysiłku nie była
konkurencyjna. Z kontrolą nad
zajmowanymi pozycjami oraz nad wykonywaniem obowiązków z tym związanymi,
utożsamiane są więc nierównomierne korzyści ekonomiczne, a jak powszechnie
wiadomo to głównie zysk ekonomiczny jest wskaźnikiem pozycji społecznej.
W społeczeństwie, nad wyraz istotne
jest odróżnienie osoby wykwalifikowanej od nowicjusza, gdyż możliwość
zajmowania określonej pozycji związana jest z potrzebna jest wiedza i doświadczenie,
uzyskane dzięki długoletniemu i wytrwałemu kształceniu. Stopień specjalizacji
to swoista podstawa do gradacja władzy i prestiżu, wybicie ponad normę, oraz to swoiste ugruntowanie
społecznej selekcji.
I
tutaj rozmywają się wszelkie wątpliwości dotyczące sensu proces kształcenia.
Nic nie pozwoli na tak intensywne zdobywanie wiedzy, wymianę doświadczeń
oraz swoiste zahartowanie samego siebie, jak studia. Notabene jest to
najmniej przyjazny sposób wykorzystania swojej młodości, energii i życia
pełnego pasji, jednakże, przy odpowiednim nakładzie wysiłku warunkuje to przyszłe
samospełnienie.